Menachem Z. Rosensaft
Wiceprezes Światowego Kongresu Żydów
To był środek lata w 2018. Byłem jednym z organizatorów i prowadzących grupę ponad 200 Żydów z rozmaitych krajów (Stany Zjednoczone, Izrael, Kanada, Australia, Belgia, Niemcy, Norwegia i Szwecja), którzy przyjechali do Czeladzi, żeby zgłębić nasze wspólne korzenie z Zagłębia. Wyjazd był sponsorowany przez znajdującą się w Izraelu Światową Organizację Zaglembie we współpracy ze Światowym Kongresem Żydów.
We wtorek rano 31 lipca udaliśmy się na cmentarz żydowski w Czeladzi, położony pomiędzy Czeladziem a przyległym miastem rodzinnym mojego ojca, Będzinem, gdzie pochowanych zostało ponad 3,000 Żydów. To jeden z najlepiej zachowanych kirkut w Polsce dzięki gminie Czeladź i wysiłkowi oraz hojności Ocalałego z Czeladzi, błogosławionej pamięci Mońka Stawskiego.
Chciałem znaleźć, - nie, musiałem znaleźć - jeden konkretny grób. Moja babcia ze strony ojca która zmarła w 1919 roku z epidemii grypy, gdy mój ojciec miał zaledwie 8 lat, jest pochowana tutaj.
Zastałem samego siebie spacerującego niespokojnie pośród wielu rzędów nagrobków, szukając jej grobu. Wiele nagrobków było zniszczonych, z zanikającymi inskrypcjami, często nieczytelnymi.
Wiedziałem, że macewa mojej babci przetrwała wojnę nienaruszona. W latach 50. lub wczesnych latach 60., przyjaciel mojego ojca odwiedził cmentarz i go sfotografował. Powiedziano mi, że znajduje się na przedzie cmentarza, ale współrzędne, które otrzymałem okazały się nieprecyzyjne. W miejscu, gdzie miała spoczywać moja babcia na nagrobku było inne imię i nazwisko, ktoś inny leżał w tym miejscu.
Rozglądnąłem się dookoła, w lewo, w prawo, rząd do tyłu i rząd dalej naprzód. Nie było kamienia Debory, żony Mendla Rosensafta, córki Yaacova Szpiro.
Zacząłem czuć się głęboko, dojmująco zrozpaczony. Jednym z głównych powodów, dla których wybrałem się w tę podróż było, żeby odmówić modlitwę dla zmarłych Kadisz na grobie mojej babci. Nie zdawałem sobie sprawy, ile to dla mnie znaczyło aż do momentu, kiedy wydawało się, że to się nie wydarzy.
Jedna myśl mnie przygniotła. Jak mógłbym powiedzieć mojemu ojcu, że nie mogłem odnaleźć grobu jego matki? Mój ojciec zmarł ponad 42 lata temu, w 1975 roku. Jednak wciąż miałem to obezwładniające uczucie, że nie mogę go rozczarować. Ani siebie samego, jeśli o to chodzi.
Wyobraziłem sobie mojego ojca kiwającego głową z dezaprobatą: „To była jedyna rzecz, którą chciałem abyś uczynił podczas tej podróży i nie mogłeś tego zrobić?”
Szukałem dalej, niemalże gorączkowo, czytając inskrypcje na nagrobkach rząd po rzędzie. Bez sukcesu. Moje serce zaczęło bić szybciej. Ogarnęła mnie panika. Szukałem ponownie zdając sobie sprawę, że widzę wciąż te same imiona.
Wtem usłyszałem moją kuzynkę, Susan Rogol, wołającą mnie z pierwszego rzędu: „Tutaj jest, Meni. Znalazłam!”
Dosłownie pobiegłem. To rzeczywiście był grób mojej babci. Kandelabr z złamanymi dwoma świecami wyryty w kamieniu nagrobnym, symbol życia przerwanego za szybko.
Dotknąłem kamienia i uświadomiłem sobie, że stanąłem w miejscu, gdzie musiał stać mój ojciec każdego roku, prawdopodobnie aż opuścił Będzin w 1943 roku. Mój dziadek też musiał stać w tym miejscu. Dotknąłem kamienia w miejscu, gdzie najprawdopodobniej oni oboje go dotykali, oparłem o niego głowę. Wybuchnąłem niekontrolowanym płaczem.
Inni podczas tej wyprawy również odnaleźli groby ich bliskich na cmentarzu w Czeladzi.
Moja kuzynka Susan znalazła groby siostry jej ojca, Debory Yachet Zander i męża siostry mojego ojca, męża Leah, Israela Leviego Justmana, który zmarł podczas tej samej epidemii co moja babcia w 1919 roku.
Stanięcie naprzeciwko grobów dziadków, Raisli i Barucha Wolhandlerów zaparło dech Trudy Elbaum Gottesman.
Babcia Naomi Stawski-Altholz, Chaya Sara, jest tutaj pochowana.
Naomi jest córką Mońka Stawskiego, Ocalałego odpowiedzialnego za odnowienie kirkutu. Wraz ze swoim mężem, André, mają zamiar kontynuować misję Stawskiego w utrzymaniu cmentarza w Czeladzi. Wraz z lokalnym małżeństwem, Piotrem i Karoliną Jakoweńko, utworzyli również stronę internetową, gdzie członkowie rodzin Żydów pochowanych na cmentarzu mogą odnaleźć nagrobki ich krewnych i zobaczyć zdjęcia macew, nie wyjeżdżając z domu.
Cmentarz żydowski w Czeladzi jest tylko godzinę drogi od obozu Auschwitz. Zeszłego stycznia wróciłem tutaj z moją żoną Jeanie i naszą siostrzenicą. Mam nadzieję wrócić ponownie z naszymi wnukami, aby pokazać im grób mojej babci, jedyny nasz rodzinny grób zachowany sprzed Zagłady. Może któregoś dnia, Hallie i Jacob przybędą z kolei ze swoimi własnymi dziećmi, aby połączyć je z ich przeszłością.
Menachem Z. Rosensaft jest Wiceprezesem Światowego Kongresu Żydów. Wykłada na temat zbrodni ludobójstwa w prawie na Uniwersytecie Columbia i Cornell.
For the original English version of this article click here.